czwartek, 24 grudnia 2015

Prolog

Siedząc na drewnianym krześle, wpatrywałam się w pustą przestrzeń za moim oknem.
Melancholijny nastrój jakby dogadał się dziś z pogodą.
Nie było żadnych promieni słońca ani błękitnego nieba.
Szarość opanowała całe miasto, a deszcz spadał na ziemię coraz szybciej i mocniej.
Oparłam czoło o blat stolika i zamknęłam oczy. Jakbym myślała, że gdy je otworzę to, pogoda się zmieni.
Gówno prawda.
Otworzyłam oczy pierwszy, drugi, trzeci raz i wciąż to samo na zewnątrz.
Jeszcze raz przymknęłam me ślepia, aby zobaczyć pustkę i ciemność.

- Gdybym tylko miała więcej siły… - burknęłam w pustą przestrzeń salonu. Echo mego głosu odbiło się od jasnoniebieskich ścian i trafiło do moich uszu co dobiło mnie podwójnie.

- Uciekaj, Ruka! Uciekaj! - krzyczała Luna, fioletowa kotka, która była Exceedem i moją jedyną przyjaciółką. Niestety nie mogłam nic zrobić...
Stałam tam jak słup soli, patrząc na to, jak zabijają kogoś ważnego dla mnie. Moje całe ciało było obezwładnione.
Złość, rozpacz i niedowierzanie w to, co się właśnie dzieje, przeszywały moje ciało.
Gdy usłyszałam stłumiony przez szmatkę pisk, poleciały mi łzy po policzkach.
Nagle nastała cisza. Nie było słychać już jej cienkiego głosiku. Wszystko ucichło, niemalże można było uznać, że fale dźwiękowe zakończyły się rozprzestrzeniać. Jednak nie...
Po chwili moja uwaga skupiła się na zachrypniętym śmiechu, który pojawił się znikąd i  należał do jednego z morderców. Próbowałam wydusić z siebie kilka słów, ale to na nic.
Żal ogarniał mnie od wewnątrz. Jedyne co w tym momencie mogłam zrobić to uciekać.
Nie chciałam tam zostawiać Luny, ale jeśli bym tam została, to bym podzieliła jej los.
Uciekłam. Tyle ile miałam sił, biegłam przed siebie. Nawet nie patrzyłam, gdzie biegnę i gdzie jestem. Po prostu chciałam się wyrwać z sideł oprawców.

Na wzmiankę o tragicznych wydarzeniach z przeszłości poleciała mi łza, która po chwili wylądowała na stole. Za nią następna.
Pomimo tego, że od tamtego czasu minął rok to, ja nadal obwiniam się za to, co się stało.
Byłam jej ostatnią deską ratunku, ale nie... Musiałam być słaba, jak uschnięte drzewo, które zaraz się załamie.
Od tamtej chwili nie mogłam o tym przestać myśleć. Dzień w dzień się zadręczałam.
Wycofałam się z życia społecznego, przestałam wychodzić z domu, a nawet zapomniałam częściowo moich magicznych możliwości.
Obecnie jestem jednym, wielkim wrakiem ludzkim.
Na początku starałam się o tym wszystkim nie myśleć. Powtarzałam sobie: "Ruka, pomyśl sobie jak czułaby się Luna widząc Cię smutną. Na pewno nie chciałaby Ciebie takiej zobaczyć.", ale załamałam się po dwóch miesiącach. Nie mogłam wytrzymać ciężaru, który spadł na moje barki.
Teraz siedząc w mym salonie i myśląc nad tym wszystkim stwierdzam, że w pewnym sensie mnie to umocniło.
Może nie tyle co, psychicznie, ale na pewno w podobnej sytuacji bym zareagowała.  W końcu czego nie robi się by uratować przyjaciół?
Jednakże tu jest problem... Najpierw trzeba takowych posiadać, a ja raczej "cierpię" na ich brak.
Może powinnam wyjść do ludzi? Porozmawiać z nimi albo nawet przywitać się z kimś...
Przecież nie trzeba od razu ludziom wyjawiać swoich tajemnic, więc można mieć do nich ograniczone zaufanie.
Rozmyślając nad tym to, wcale nie jest taki zły pomysł.
Tylko jak tu w sobie zebrać odwagę i wyjść na ulicę, gdzie czyha pełno niebezpieczeństw?
Może przesadzam? Może ludzie wcale nie są tacy źli? 
Przekonamy się...





Za wszelkie literówki, błędy interpunkcyjne i inne takie z góry przepraszam.

9 komentarzy:

  1. Hmmm, FT OC... Obecnie nie czytam żadnego opowiadania z tym motywem, mam do nich z niewiadomych powodów dystans, jednak to mnie zainteresowało ;)
    Weny życzę i wesołych świąt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah dziękuję. Mam nadzieję, że się przekonasz do opowiadań z OC. :D

      Ja Tobie również~ :3

      Usuń
  2. Ostatnio mam takie zaległości na innych blogach, nie mówiąc o własnych, gdzie już się kurzyć zaczyna (chociaż dzielnie rozdziały piszę xD), ale o mi nie przeszkadza by dobrać się do kolejnego bloga. Prolog króciutki, ale ciekawy. Lubię postacie wykreowane przez autorów, są fajnym powiewem świeżości i dają sporo możliwości. ^^ Ale dużo osób na nie narzeka, nie wiem czemu. :P
    Życzę weny i wytrwałości w pisaniu! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czasami też mam jakiś dystans do własnych postaci w opowiadaniach, ale stwierdziłam, że trzeba to przezwyciężyć. :P

      Wena się przyda, (Zwłaszcza w dzień, ale przecież noc jest od pisania, a nie od spania.)
      wytrwałość też, a Tobie tego samego życzę. ^^

      A i żebyś nadrobiła swoje zaległości. :D

      Usuń
  3. nawet nie mam pojęcia jak, ale jakimś cudem znalazłam tego bloga i szczerze Ci powiem, że bardzo się cieszę :D prolog zapowiada się bardzo fajnie, a podoba mi się również to, że tu głównymi bohaterami są Rouge i Sting ^^ tak więc życzę weny i czekam na 1 rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się cieszę, że tu dotarłaś i czekasz na kolejny rozdział.
      Dzisiaj (bo już mamy 30 grudnia xD) wstawię rozdział, więc trzeba jeszcze tylko trochę poczekać. :D

      Usuń
  4. Wróciłam, mam internet, przeczytałam i komentuję. Ptolog ciekawy, a bohaterka wydaje się fajna. Rok siedzenia w domu... MOJA SIOSTRA?
    Może te dwie by się dogadały. No dobra.
    Weny i czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A możliwe. :D
      Zapraszam już na pierwszy rozdział w takim razie!

      Usuń
  5. ,,Gowno prawda" najbardziej mnie rozśmieszyło! :D Jak na razie ciekawie się zapowia, mimo że prolog nieco melancholijny. Ach, ci pisarze, nic tylko dramat by pisali XD No nic lecę czytać rozdział!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy